Ciągle nurtuje mnie zagadnienie kryzysu w gospodarce – i pytanie o to czy kryzysy są potrzebne i pomocne. Zazwyczaj myślimy, że lepiej gdyby nie było kryzysów, ale chyba nie do końca jest to prawda. Firmy, podobnie do ludzi przeżywają różnego rodzaju kryzysy. Trudno się temu dziwić, firmy to swoiste organizmy. W końcu pełno tam ludzi - pracowników, klientów, dostawców. Uważam, że kryzysy mogą okazać się niebywale przydatne w życiu firmy. Warunkiem jest jednak umiejętne wykorzystanie kryzysu. Czy firma będzie potrafiła przekuć problemy w sukcesy? Wszystko zależy od umiejętności menedżerów. Na pewno jednak kryzysy pomagają menedżerom zejść na ziemię, mogą ich zmotywować do kreatywnego poszukiwania drogi wyjścia. W takim znaczeniu stają się one „czerwonym światłem” dla menedżerów, pewnego rodzaju alarmem, który wzywa do doskonalenia firmy. Taki kryzys zmusza do rewizji dotychczasowej strategii, oceny wykorzystywanego modelu biznesowego. Problem jednak w tym, że często menedżerowie żyją w swoim świecie, w swoich przyzwyczajeniach, mają stałe założenia. Czyli cały czas tkwią w błędnym kole. Próbują uzyskać inne efekty, ale stosują cały czas te same metody. Czasami, aby można było wyjść z tego zaklętego kręgu, trzeba innego spojrzenia, spojrzenia kogoś z zewnątrz – może nowego menedżera, może profesjonalna firma konsultingowa wesprze nowymi wskazówkami, pozwoli wyrwać się z tej matni. Problem jednak w tym, że menedżerowie czasami nie dopuszczają do siebie świadomości, że jest kryzys. Pojawia się mechanizm wypychania, zaprzeczania informacjom o kryzysie. Wszystkich menedżerów zachęcam do otwartości na sygnały kryzysu. Pomocne w tym mogą być informacje ze strony internetowej
na temat radzenia sobie w sytuacjach kryzysów gospodarczych. Rozsądny menedżer powinien zdawać sobie z tego sprawę i raczej wypatrywać sygnałów kryzysu niż je tuszować. W końcu kryzysy mogą być „trampoliną” do rozwoju firmy, nową siłą napędową, ułatwią zbudowanie trwalszej przewagi konkurencyjnej.