Żyjemy często w pędzie, z dnia na dzień, wpadamy w rutynę. Na co dzień w ogóle nie zastanawiamy się nad tym, ile dobra nas spotyka. Ja ostatnio borykam się z tym samym problemem. Przestałem doceniać drobne rzeczy, przestałem doceniać chwile, a to przecież z nich właśnie składa się nasze życie. Mam wrażenie, że nic dobrego już na mnie nie czeka, a wszystkie te negatywne myśli wpędzają mnie w smutny nastrój. Czy ktoś z Was ma podobnie? Jak radzicie sobie z takimi emocjami? Znacie jakieś metody na to, by nauczyć cieszyć się życiem i chwilą? Szukam jakichś konstruktywnych porad, w sieci trafiłem ostatnio na Emocjonalną Drogę, czyli metodę, o której zresztą możecie poczytać sobie tutaj:
http://odkasi.blogspot.com/2016/11/jak-zapanowac-nad-emocjami-i-poczuc-sie.html. Jak myślicie - coś takiego może być skuteczne?